Strona główna > Aktualności > Energią w źródło arytmii

Energią w źródło arytmii

20.05.2021

Ablacja jako metoda leczenia może być stosowana w terapii różnych schorzeń. W przypadku arytmii za jej pomocą leczy się miejsca nieprawidłowego wytwarzania lub przewodzenia impulsów elektrycznych w sercu. Niskie lub wysokie temperatury pomagają unieszkodliwić wybrane fragmenty tkanek i poprawić stan oraz samopoczucie pacjenta. Komu ablacja nie pomoże i dlaczego dla skuteczności leczenia kluczowa jest postawa pacjenta, wyjaśnia dr n. med. Szymon Budrejko z Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Szymon Budrejko

dr n. med. Szymon Budrejko
Klinika Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego

 

Ciepłem lub zimnem

Ablacja jako metoda terapii polega na zniszczeniu wybranego fragmentu tkanki w organizmie pacjenta przy pomocy jednego z dostępnych rodzajów energii. Może to być energia prądu o częstotliwości radiowej, tak zwana ablacja RF (od angielskiego terminu radio-frequency) lub na przykład energia niskich temperatur – krioablacja, w której do unieszkodliwienia fragmentów tkanek poprzez ich zamrożenie wykorzystuje się ujemne temperatury (od -35 do -60 stopni).

Ablacja jest stosowana w chirurgii, w leczeniu guzów nowotworowych (na przykład jako termoablacja guzów wątroby), najczęściej jednak jest kojarzona z leczeniem zaburzeń rytmu serca. Metodę tę wykorzystuje się w terapii różnego rodzaju arytmii. Często jest to jedyny rodzaj leczenia, który daje szansę na całkowite ustąpienie objawów zaburzeń rytmu serca. Ablacja nie jest jednak metodą, która pomoże zawsze i każdemu pacjentowi z arytmią. Sukces terapeutyczny zależy od wielu czynników – zastrzega dr n. med. Szymon Budrejko z Kliniki Kardiologii i Elektroterapii Serca Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Właściwa kwalifikacja

Kardiolodzy przyznają: pomimo określonych wytycznych naukowych, w kwalifikacji pacjentów do procedury ablacji nie można mówić o bezpośrednim stosowaniu wyłącznie prostych algorytmów.

Istnieją arytmie, w których bardzo chętnie kwalifikujemy pacjentów do zabiegów ablacji, wiedząc z dużym prawdopodobieństwem, że procedura przyniesie znaczącą poprawę stanu zdrowia i samopoczucia chorego. Bywają jednak i takie arytmie, w przypadku których spodziewana skuteczność zabiegu będzie niższa. To różnego rodzaju arytmie złożone, w przypadku których trudno uchwycić ich źródło, nazywane przez nas substratem arytmii. Zawsze rozważamy, na ile bezpieczne i jednocześnie skuteczne może okazać się leczenie farmakologiczne, a na ile pacjentowi ma szansę pomóc leczenie zabiegowe - ablacja. Odpowiedzi nie zawsze są proste, dlatego podkreślamy, że kwalifikacja do terapii metodą ablacji musi być przeprowadzona szczególnie uważnie. Co więcej, nawet jeśli wiemy, że zabieg potencjalnie mógłby być skuteczny, ale istnieją obawy, że pacjent nie współpracowałby w terapii, leczenie może okazać się mniej efektywne – zaznacza dr n. med. Szymon Budrejko.

Rola pacjenta

Jednym z przykładów arytmii, w których terapii ogólny stan pacjenta i prowadzony przez niego styl życia mają duże znaczenie, jest migotanie przedsionków. Jak podkreślają kardiolodzy, fakt, że prowadzenie zdrowego trybu życia, regularna aktywność fizyczna, redukcja masy ciała czy dobra kontrola schorzeń towarzyszących, mogą przesądzić o skuteczności zabiegu ablacji, potwierdzają dowody naukowe.  

Dbanie o ogólny stan zdrowia ma znaczenie zarówno dla kwalifikacji i przebiegu zabiegu ablacji, jak i dla podtrzymania dobrych efektów terapii w kolejnych miesiącach i latach po zabiegu. Przykładowo, jeśli nasz pacjent w kilka miesięcy po przebytej ablacji znacząco przytyje, przestanie być aktywny fizycznie, rozreguluje mu się poziom ciśnienia tętniczego krwi, ma duże szanse na nawrót arytmii. To jedna z sytuacji, kiedy bywa, że zabieg ablacji może nie przynieść oczekiwanej poprawy zdrowia i jakości życia pacjenta – wyjaśnia dr n. med. Szymon Budrejko

Leczenie bardziej skuteczne

Jaki jest przepis na skuteczne leczenie metodą ablacji? Zdaniem kardiologów to po pierwsze właściwa kwalifikacja do procedury i efektywnie przeprowadzony zabieg. Efektywnie czyli tak, że podczas jego wykonania lekarzom udaje się dotrzeć do źródła nieprawidłowych impulsów w sercu lub miejsca ich zaburzonego przewodzenia. Ocena skuteczności procedury ablacji wymaga jednak czasu – energia zimna i ciepła działa na tkanki bezpośrednio w czasie zabiegu, ale w dalszym etapie dochodzi również do zmian poddawanych leczeniu obszarów w sercu w procesie gojenia, zatem o pełnym efekcie terapii można mówić około trzy miesiące po zabiegu. W przypadku czynników zależnych od pacjenta oprócz zdrowego stylu życia wymienia się regularne przyjmowanie zaleconych terapii i systematyczne wizyty kontrolne w poradni.

Przed wypisem pacjenta ze szpitala po zabiegu ablacji wykonujemy panel badań kontrolnych. Sprawdzamy, jak wyglądają miejsca, gdzie uzyskiwaliśmy dostęp do naczyń i serca, czy nie wystąpiły jakieś niepożądane efekty zabiegu. Dopiero po upewnieniu się, że doraźnie wszystko jest w porządku, możemy wypisać pacjenta z ośrodka. Późniejszy etap jest nie mniej istotny niż sam zabieg. Uczulamy naszych chorych, by niezwłocznie zgłaszali nam wszelkie niepokojące objawy – na wcześniejszym etapie ewentualnych nieprawidłowości możemy pomóc pacjentowi znacznie szybciej i skuteczniej. Wielu chorych bywa zdziwionych, kiedy upewniamy się, czy prowadzą zdrowy tryb życia, czy regularnie przyjmują zalecone leki (także na inne niż sercowo-naczyniowe schorzenia) lub regularnie odwiedzają stomatologa. Wyjaśniamy, że ludzki organizm to skomplikowany system naczyń połączonych i jedno zaniedbanie może być przyczyną zaostrzeń lub schorzeń zupełnie innych, pozornie niezwiązanych ze sobą, układów. Warto o tym pamiętać i na co dzień troskliwie dbać o zdrowie całego organizmu – przypomina dr n. med. Szymon Budrejko.